Czy produkty darmowe są obiektywnie oceniane przez blogerów?

Jakiś czas temu zaczęłam się zastanawiać nad tym, ile jest obiektywnej prawdy w postach blogerów o danym produkcie ,który sponsoruje nam określona firma. Po spotkaniu z innymi blogerkami, nurtujące mnie pytanie powróciło ze zdwojoną siłą.

Dostaję propozycję współpracy z różnymi firmami, różne produkty degustuję i oceniam.

Jak na razie miałam szczęście bo większość z nich albo mi smakowała albo była przydatna. Zdarzyło mi się jednak dostać produkt, który zupełnie nie odpowiadał moim preferencją. Opisałam to zresztą. Ze strony firmy po moim poście nie było żadnego odzewu. Oczekiwałam jakiegoś „krzyku” ale nie…

Wyznaję zasadę, że nie można oszukiwać, jeśli ma się czytelników, którzy nas doceniają, mają za autorytety, są zbyt cenni by przez jeden fałszywy wpis ich stracić. Odnajduję jednak na innych blogach te same produkty, które dostałam i ja. I aż mnie korci, pod zachwalanym produktem (który w moim mniemaniu jest bleee) napisać, że chyba sobie ktoś żartuje, że jest to pyszne. I potem przychodzi refleksja, co jeśli ten produkt naprawdę smakuje danemu blogerowi? Czy wypada mi kogoś krytykować i myśleć, że jestem drugą Magdą Gessler (o ironio!)?

Sama nie wiem…

Dochodzą  mnie jednak słuchy, że czytelnicy (choćby Ci z mojego otoczenia) oceniają nas w ten sposób, że jeśli coś dostaliśmy za free to znaczy, że musimy to zachwalać, nie zależnie czy nam to smakuje czy też nie. Choćby nawet po to by znów dostać jakąś paczuszkę, by nie urazić firmę, która w nas zainwestowała.

Ja się pod tym nie podpisuję. Za długo istnieje w kulinarnej blogosferze by pozwolić sobie na takie wpadki. Nie promuję rzeczy, których nie jem, które mi nie smakują. I aż boli mnie, że w Naszym kulinarnym świecie pojawiają się śmietniki blogowe.

Co Wy o tym sądzicie?



Dodaj komentarz