Zdejmujemy ją z talerza bezpośrednio przed podaniem dania. Rozpościeramy na kolanach – i tam pozostaje w chwilach, kiedy jej nie używamy. Służy nam do ochrony ubrania oraz wycierania ust i rąk. Zanim sięgniemy po kieliszek – wycieramy ręce i usta w serwetkę. Po zakończeniu jedzenia – po raz ostatni wycieramy ręce i usta, składamy serwetkę (nigdy nadto starannie) i odkładamy po lewej stronie talerza, lub na jego środek. Nie kładziemy ich na krześle, na którym siedzieliśmy. Jeśli zdarzy się, że podczas posiłku serwetka spadnie z kolan kobiecie – to mężczyzna powinien podnieść ją z ziemi. Ot, taki niewinny i miły zwyczaj pozostały z dawnej galanterii.
Serwetki bibułkowej nigdy nie używamy dwukrotnie. Jeśli jest taka potrzeba – sięgamy po nową.
W restauracjach obserwuję nieraz rodzaj niechęci, czy też onieśmielenia, przed użyciem pięknie złożonej i wykrochmalonej serwetki. Odstawiane są pieczołowicie z boku talerza. Tymczasem, użycie ich, to lepszy sposób niż ukradkowe wycieranie palców w brzeg obrusa. Kieliszki, po które sięgamy co jakiś czas, pozbawione są tłustych i nieapetycznych plam. Na szczęście coraz rzadziej widuje się osoby dokładnie przecierające swoje sztućce przed użyciem w serwetkę. To niezbyt fortunny obyczaj.