Pomysł na taki pasztet znalazłam u Olgi Smile. Spodobało mi się, że jest łatwy i szybki do zrobienia. Nie mówię, że nie lubię wszystkich tych pieczonych pasztetów, ale kiedy mam ochotę mieć coś tu i teraz to ten pasztet zaspokaja moje pragnienia:)
Mam nadzieje, że zasmakuje mojemu Filipkowi.
Choroba dopadła w szpony mojego syneczka. Bidulek walczył zaciekle z gorączką. A kiedy udało mu się ją zwalczyć, zaatakował go inny wirus. Widzę jego smutne oczka i serce mi krwami. Tuli się do mnie dzieciątko jak do jakiejś wróżki, chyba wierzy, że mamusia zabierze to choróbsko. Chyba czuje, że dla niego zrobiłabym wszystko, nawet to co wydaje się niemożliwe.
I nie ma apetytu też.
Mam cichą nadzieję, że skusi się może na mięska kęs…
Składniki:
- około 1,25 kg mięsa wołowego (zazwyczaj używam giczy)
- 250 g masła
- 300 g śliwek suszonych bez pestek
- sól
- biały pieprz mielony
Przygotowanie:
Gotujemy mięso do miękkości, ja zazwyczaj wrzucam do szybkowara i poświęcam mu od 45 minut do 1 godziny. Wszystko zależy od części mięsa i od jego świeżości. P ogotowaniu mięso studzimy.
W niedużym garnuszku zalewamy śliwki wodą tak, aby były całkowicie przykryte. Wstawiamy na średni gaz i gotuję bez przykrycia przez około 15-20 minut aż większość płynu odparuje a śliwki staną się miękkie i maziste. W drugim garnuszku rozpuszczamy 250 g masła.
Do robota z wirującym nożem wkładamy mięso wstępnie pocięte na mniejsze kawałki nożem wraz ze śliwkami odlanymi z zalewy. Zalewę zachowujemy o ile jej jeszcze troszkę zostało, bo pomoże w osiągnięciu konsystencji mięsa. Włączamy robota i mielimy mięso, może iść to dość opornie, więc dolewany wywar z gotowania śliwek suszonych. Jeżeli nadal jest zbyt gęste zaczynamy partiami dolewać masło. Całość miksujemy nawet kilka minut aż masa będzie lśniąca, o konsystencji gęstej śmietany. Doprawiamy solą i pieprzem, a następnie wkładamy do miseczki, którą wstawiamy do lodówki. Pasztet jest dość miękki, więc nie nadaje się do krojenia a do smarowania na kanapki.