To już czwarta z kaw firmy MoonLightCoffee, które ze smakiem degustuję. Nie jestem wielką „kawoszką”, tym bardziej więc jestem wymagająca bo nie każdej kawy się napiję. Dla mnie kawa musi być delikatna, nie lubię kawy, która powoduje palpitacje serca. MoonLightCoffee ma w swojej bazie różnorodny asortyment, gdzie właśnie znajdują się kawy łagodne, delikatne w smaku o małej kwasokowatości. Kawa zaraz po otwarciu ma cudowny zapach, zapewne zawdzięczałam to temu, że po otrzymaniu kawy w lutym, jej data wypalania na opakowaniu to początek stycznia tego roku. Czuć, że kawa jest świeża. Z tego co wyczytała Arabica Supremo zaliczana jest do najlepszych kaw kolumbijskich. Na jej niezwykły, rozwijający się na języku aromat ma wpływ fakt, że zbiory tego gatunku odbywają się znacznie później niż większości ziaren kolumbijskich. Mogę powiedzieć, że ze wszystkich kaw, które do tej pory degustowałam, ta najbardziej przypadła mi do gustu. Jak się okazało kawę Columbia Supremo mogłam pić o każdej porze dnia, przyznam szczerze, że miał być to test czy to co piszą w internecie o tej kawie jest prawdą. Tak jest to prawdą, dzięki temu, że kawa ta ma średnią moc. Kawa po zaparzeniu jest kremowa. Delektowałam się nią czarną, z mlekiem oraz jako frappe. Pierwszy jednak raz użyłam ją do ciasta, przy przyrządzaniu masy czekoladowo – orzechowej z uwagi na opis na opakowaniu, gdzie zostałam poinformowana, iż kawa smakiem przypomina mleczną czekoladę z subtelną nutą orzecha. To mnie zachęciło do upieczenia ciasta. Wyszło wybornie. Dla wszystkich, którzy lubią delikatne kawy ta kawa może zagościć w ich menu na dłużej.
A to moje dzieło z kawą Columbia Supremo. Niestety zostawiłam przepis z kartki na wierzchu, Filipek zajął się nim bardzo szybko. Nie do uratowania. W internecie nie mogę go odnaleźć:( Szkoda bo chętnie bym wróciła do tego ciasta z tą właśnie kawą.