Tort chałwowy

 

Szczęście ma jedno imię.

Nosisz je Ty.

A ja noszę je w sercu.

 

Specjalny tort dla mojego Szczęścia:)

Orginalny przepis pochodzi stąd.

Troszkę go zmodyfikowałam.

 

 

Składniki:

  • 3 gotowe ciemne spody (kto ma ochotę może je upiec)

Masa chałwowa

2 wyparzone jajka
125g masła w temperaturze pokojowej
125g margaryny w temperaturze pokojowej
350g dowolnej chałwy
 

Beza szwajcarska:

4 duże białka
200g cukru (można dać mniej, teraz to wiem – nawet o połowę, chyba, że lubi się mega słodkie torty:) )
1/2 łyżeczki ekstraktu migdałowego 

 

Przygotowanie:

Jajka koniecznie musimy najpierw dokładnie wyszorować i wyparzyć, czyli po prostu zanurzyć je w szklance wrzątku na jakieś 10 sekund. Tak przygotowane wbijamy do miseczki, która nadaje się do użycia w kąpieli wodnej. Dodajemy cukier i zaczynamy na wysokich obrotach miksować je nad gotującą się wodą. Wrzątek nie powinien dotykać dna naczynia, w którym są jajka z cukrem. Kiedy masa stanie się puszysta, gęsta i znacznie zwiększy swoją objętość, odstawiamy ją do ostudzenia do większej miski wypełnionej zimną wodą.

Ostygłą masę dodajemy porcjami do masła i margaryny. Cały czas miksujemy, na sam koniec dodajemy posiekaną chałwę. Mieszamy całość szpatułką i odstawiamy do lodówki do stężenia.

Dwa pierwsze blaty tortu smarujemy po równo masą. Nakrywamy trzecim blatem. Pod brzegi ciasta podkładamy papier do pieczenia, który zapobiegnie wybrudzeniu tortownicy przy ozdabianiu go bezą. 

W kąpieli wodnej przez kilka minut mieszamy białka z cukrem i ekstraktem pilnując, aby cukier nie osadzał się na brzegach miski i całkowicie się rozpuścił. Kiedy to nastąpi, zdejmujemy miskę z garnka z wodą i ubijamy białka przez około 8 minut (szczerze to ubijałam znacznie dłużej, ale zrobiłam mały błąd i dlatego beza się nie ubiła bardzo dobrze – błąd – jajka  wyjęłam z lodówki a powinna być temperatura pokojowa), aż osiągną temperaturę pokojową i staną się bardzo gęste i błyszczące. Smarujemy tort większością piany, po czym zanurzamy w pozostałej części palce i staramy się tak – wybaczcie słowo, nic mi nie przychodzi do głowy – dziabać tort, żeby z ciągnących się białek powstały kolce. Kiedy efekt będzie zadowalający, wyjmujemy ostrożnie spod tortu papier, uzupełniamy ubytki. Można go udekorować np. słodkimi koralikami.

 

 

Jest naprawdę obłedny w smaku! Polecam!!:) 

Dodaj komentarz